Ciężko uwierzyć, że historia firmy Befado zaczęła się dokładnie 90 lat temu. Co ciekawsze początki istnienia Befado wcale nie są związane z produkcją obuwia… A jak to wszystko się zaczęło?
Lata 1929-1939 dla Befado
Możemy śmiało powiedzieć, że Befado od 90 lat ubiera Polaków od stóp do głów, gdyż nasza historia rozpoczęła się w styczniu 1929 roku w Białej, gdzie powstała fabryka kapeluszy Hugona Danielczyka. Początkowo fabryka zatrudniała ok. 70 pracowników, a po latach kryzysu gospodarczego została rozbudowana. Na parterze odbywało się formowanie i prasowanie kapeluszy, na pierwszym piętrze - przyszywanie wstążek i podszewek, a na poddaszu - pakowanie gotowego towaru. Roczna produkcja wynosiła 200 tys. stożków i kapelinów oraz 50 tys. kapeluszy i beretów. Z czasem kapelusze stały się towarem eksportowym na zagranicę, a w centrum miasta powstał sklep firmowy „Zuzanna”. W sklepie na ulicy Dzierżyńskiego 14 (dzisiejsza 11-go listopada) można było zakupić lub naprawić kapelusz. Dynamiczny rozwój firmy przerwało rozpoczęcie II Wojny Światowej, która miała realny wpływ na funkcjonowanie fabryki oraz jej wytwórczy profil.
Lata 1939-1945.
W czasie II wojny światowej przedsiębiorstwo Hugona Danielczyka ograniczyło produkcję kapeluszy na rzecz wytwarzania elementów zbrojeniowych. Częściej naprawiano nakrycia głowy, a ich wytwórstwo zmniejszyło się aż o 70%. Na drugim piętrze fabryki, gdzie wcześniej funkcjonowało wykańczanie kapeluszy, uruchomiono produkcję pomp ciśnieniowych do lokomotyw kolejowych, smarownic do łodzi podwodnych oraz drobnych elementów do broni palnej. Pomimo, że fabryka tylko w nieznacznym stopniu została zniszczona podczas wojny, ten dramatyczny okres w historii mógł zakończyć funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Działalność fabryki została całkowicie dostosowana do potrzeb SS i znajdowała się pod ich stałą kontrolą. Pod koniec trwania wojny właściciel zaprzestał produkcji i zdecydował się wywieść maszyny szwalnicze, surowce do wytwarzania kapeluszy do Austrii. Polscy robotnicy, świadomi zbliżającego się końca wojny rozpoczęli plan przejęcia fabryki z rąk okupanta. Niemcy, uciekając z miasta chcieli wysadzić cały zakład, lecz dzięki staraniom Polaków fabryka została tylko nieznacznie zniszczona (pod wpływem wysadzenia pobliskiego mostu w fabryce zostały uszkodzone wszystkie okna). Tak zakończył się najbardziej burzliwy i trudny czas w funkcjonowaniu zakładu, który po latach pracownicy Befado w piękny sposób podsumowali w kronice firmy.